W Polsce co trzecią firmę prowadzi kobieta. Janusze marketingu muszą się liczyć z ostrą konkurencją. Poniżej 10 prostych sposobów na to, żeby rozhulać Twój biznes, zdobyć sławę, pieniądze niewielkim kosztem. W zasadzie to żadnym kosztem. Tak, jak lubisz.
- Nazwa. Alina Wheeler i David Ogilvy niech sobie wymyślają u siebie. Ty postaw na to, co się sprawdza nad Wisłą: coś z POL albo zakończone na -EX. Setki Januszów nie mogą się mylić.
- Identyfikacja wizualna. Bardzo ważne. Nie daj sobie wmówić, że logo jest konieczne, a wszystko powinno być spójne. Ma być ładnie, a Ty się przecież znasz.
- Jeśli prowadzisz gastronomię – kiedy ktoś zamówi pizzę z szynką ale bez groszku – zawsze doliczaj za szynkę i nie odliczaj za groszek. Toaleta dla gości płatna 1zł, a dla reszty 5zł.
- Gdyby chytre sposoby z punktu 3. zawiodły – koniecznie zaproś Magdę Gessler, koniecznie pokłóć się z nią na antenie a kiedy skończy się program – znowu zamroź 142 kilogramy mięsa na później. Kto wie, co się może wydarzyć.
- Jeśli prowadzisz hotel lub pensjonat – zawsze pobieraj dodatkową opłatę za parking (15zł) i za wifi (10zł). Za dobę. Nie inwestuj w wifi, wystarczy to, którego używasz w domu. Nie przejmuj się, gdy goście narzekają na brak sygnału w pokojach. Jak komuś zależy, to sobie przyjdzie do recepcji sprawdzić maila. No naprawdę.
- Jeśli masz fanpejdż – przypadkiem nic nie pisz! Nie wchodź w interakcje z klientami, nie odpowiadaj, gdy ktoś Cię oznacza! Nie aktualizuj oferty, nie umieszczaj aktualnego menu. Klient to jest ten, co już stoi przed Tobą z portfelem, a nie jakiś internauta. Poza tym, od Internetu można się uzależnić tak, jak od hazardu. Będziesz ryykować?
- Jeśli jednak już jesteś uzależniona od pasjansa i sapera na swoim komputerze, a media społecznościowe nie mają dla Ciebie tajemnic – ciśnij! Nie po to prowadzisz pizzerię 20 lat, żeby Ci jakiś gówniarz pisał, że zimne ciasto. Nie po to masz pensjonat, żeby ktoś marudził na monotonne śniadania. Sam pewno z klepiska wyszedł, a mu pluskwy przeszkadzają. Kryzys – sryzys.
- Jeśli sprzedajesz blachodachówki albo zaprawę do cementu – na billboardach zawsze naga kobieta. To ten jeden raz, kiedy powinnaś się zgodzić z Januszem. Niech ma.
- Współpracuj z influencerami. Zaproponuj jakiś barter, albo umieszczenie na rok swojej reklamy w zamian za 2% zniżki na Twoje usługi (poza sezonem). Albo kupon na zupę. Pamiętaj, to im powinno zależeć.
- Ceń się! Miej swoich klientów tam, gdzie ich miejsce. Nie zwracaj sobie głowy strategią czy relacjami. A w chwilach zwątpienia zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś jak pilot, który słyszy brawa po udanym lądowaniu na rozgrzanej płycie lotniska w Sharm el Sheikh. Tego Ci życzę!
Dziękuję za to, że czytasz tego bloga. Jeśli interesuje Cię marketing, strategia marki, projektowanie doświadczeń klienta – bądźmy w kontakcie:
Polub mój fanpage na FB
Obserwuj mój profil na Instagramie
Zapisz się do newslettera, aby nie przegapić mojego kolejnego wpisu.
Ha ha świetny tekst ????
Dziękuję 🙂
Świetne rady 🙂 wprowadzam to w życie
Chcę to zobaczyć! 🙂
Chyba zostanę Grażyną. 😀
🙂
Świetny artykuł 😀 szkoda, że prawdziwy w przypadku niektórych firm
Spotkałam się z każdym opisanym przypadkiem osobiście 🙁
Rewelacja! Uśmiałam się bardzo 😀 Strona w ulubionych!
Cieszę się! 🙂